sobota, 13 grudnia 2014

o przekazywaniu władzy - notka z zagadką

Po wyborach zmieniła się władza i mamy nowego prezydenta. W zasadzie lokalną polityką nie interesowałem się zbytnio.Ot, tak przy okazji - chociaż wiem kto jest kto. Na wybory patrzyłem bardziej z zaciekawieniem niż z zaangażowaniem. Stary prezydent był mi również obojętny -  zwłaszcza,że był raczej bezbarwny. Śmiałem się, gdy na plakatach wyborczych lansował się otoczony wianuszkiem pięknych panienek. Bo on i młodzież, to raczej różne światy. Pierwszą kadencję miał raczej udaną, podczas drugiej zaczęły się różne zgrzyty. Coraz więcej było głosów , ze z prezydentem niewiele można załatwić. Coraz bardziej działał w kategoriach "swój", "nieswój".  Lokalnie to bardzo łatwo wyczytać.  Gdy społeczeństwo pozbawiło go władzy był wyraźnie zdziwiony.

Na sztandarach podczas kampanii wypisane miał: uczciwość , przyzwoitość, skuteczność i takie tam.  "Uczciwość" - pojęcie względne - jeśli je przyłożyć do wydarzeń związanych z przekazywaniem władzy - można by się zastanawiać...

Zaczęło się od tego, że w ostatnich dniach urzędowania poobsadzał swoich przybocznych na intratnych stanowiskach w miejskich spółkach. To stary zwyczaj cwaniaczków będących u władzy.Te nasz "uczciwy" też się w ten zwyczaj wpisał.  Hmm...

Sam moment przekazania władzy był zgrzytem. Prezydent się nabzdyczył. Jakby miał pretensje do społeczeństwa. Dobrym obyczajem w naszym mieście było, że ustępujący prezydent przekazuje insygnia władzy nowemu na uroczystej sesji Rady Miasta. Tym razem tak nie było.Ten powiedział kilka zgryźliwych uwag nowemu, po czym przekazał insygnia przewodniczącemu Rady... i tyle. Nie przekazał insygniów następcy, oczywiście o podaniu ręki też nie było mowy. Niesmaczne... generalnie wszyscy odbierają ten gest z zażenowaniem.

Mało tego: do Rady Miasta stary prezydent wprowadził całkiem pokaźną grupkę radnych w komitecie swojego imienia. I na pierwszym posiedzeniu owa Rada przegłosowała obniżkę wynagrodzenia nowego prezydenta do minimalnej możliwej stawki. "W ramach oszczędności publicznych pieniędzy" - mówili radni z komitetu starego prezydenta."Asceza jest cechą pożądaną u polityków" - argumentował jeden złotousty mądrala. I co? i teraz mamy sytuację paradoksalną: otóż wójtowie z okolicznych wiosek będą mieli pobory ponad dwa razy wyższe niż prezydent w kilkudziesięciotysięcznym mieście... Przyzwoite? hmm...

I gdy mijam jeszcze niezerwane plakaty na których widnieje stary prezydet ze swoim słodkopierdzącym uśmiechem , to sobie myślę, że czasami społeczeństwo ma nosa:

demokracja broni się sama Jak -nie przymierzając - przyroda.

A teraz zagadka... łatwa będzie: z jakiej partii jest były prezydent?