środa, 27 marca 2013

Terlikowska i koleżanki

Z zaciekawieniem przeczytałem w dodatku do sobotniej Wyborczej wywiad z Małgorzatą Terlikowską - żoną kontrowersyjnego katolickiego publicysty.

Powiem tak: raczej nigdy się nie zgadzałem z Tomaszem Terlikowskim, pomimo, że w życiu poruszamy się według tej samej - katolickiej mapy postrzegania świata. Jak się wydaje wybieramy zupełnie inne, odlegle od siebie ścieżki jako te właściwe i w związku z powyższym jest mi do niego bardzo daleko. I chociaż bywa, że zgadzam się z Terlikowskim co do treści, co do formy raczej nigdy. Słowem: do Terlikowskiego zawsze mi daleko i raczej się nawet zbytnio nie interesowałem jego publicystyką  - chociaż trudno na niego nie trafić, bo chłop ma specyficzne parcie na szkło z poczuciem misji w tle. Czy to dobrze, czy źle to temat na inna dyskusję.

Wracając do pani Małgorzaty - z wywiadu jawiła mi się fajna dziewczyna, która wie czego chce, ma swoje życie, swoje wartości, kocha swojego męża i dzieciaki, dzieli się radościami i dylematami.A ze swoim mężem tyle się czubi, co lubi. Ot: jeden z wielu modeli życia współczesnej rodziny. A jako,że Terlikowscy są rodziną wielodzietną to nawet ujrzałem pewne cechy wspólne (sic!) i w wielu momentach panią Małgorzatę bardzo rozumiałem. Pomyślałem sobie nawet, ze gdyby wywiad zrobić u nas w domu - klimat i wydźwięk byłby nawet podobny.  Ogólne wrażenie było takie: fajna dziewczyna, sensownie gada. Nawet wizerunek samego Tomasza jakoś się w mojej głowie ocieplił i w pewnym momencie pomyślałem sobie, że jakbyśmy się z panem Tomaszem napili piwa, to może byśmy nawet w pewnych tematach doszli do porozumienia?

Niemniej zdumiały mnie komentarze. Naprawdę. Pani Kublik z Gazety Wyborczej - jak się wydaje - przeszła samą siebie przedstawiając Terlikowską jako ofiarę swojego męża. Moja żona nie była w stanie doczytać do końca. Ja doczytałem -i myślę, że trochę mi pani Kublik żal -z powodu tego co ma w głowie i co pozwoliło jej na podstawie tego wywiadu ferować sądy i oceny. A to ze Terlikowska jest uciśniona, nieszczęsliwa, na uwięzi potrzeb swojego męża, a dzieci to tylko hałas , bałagan i cieżka fizyczna praca, a w ogóle cała historia jest smutna i przygnębiająca.. Nie wiem czy czytalismy ten sam wywiad, ale ja tam zobaczyłem coś zupełnie innego. 

Inna pani -  niejaka Anna Czerwinska na portalu NaTemat (nie znam kobiety, ale ona jest z tych co już na wstępie oświadczają :"jestę feministką" )- poszła jeszcze dalej: dla niej Terlikowska nie jest partnerem do rozmowy, nie jest osobą , z ktora się o czymś dyskutuje. (!) a całe jej zycie i poglądy to "odmienny kulturowo i szokujący obrazek". Na pewno jest jednak osoba ktorej życie można sobie oceniać ferując prostackie wyroki.

Nie wiem, albo świat się tak zmienia, albo ja się radykalizuję? Ale czytając komentarze zastanawiałem się czy panie naprawdę mówią poważnie, czy to tylko jakiś niesmaczny żart? Wychodzi mi na to, że panie tkwią w sidłach swojej ideologii i dopasowują do niej rzeczywistość.  Sekciary? Być może, ale to już temat na odrębną analizę.  I jeśli uznać, że feminizm rożne ma oblicza, to ten prezentowany przez panie komentatorki jest raczej odpchający i nie wiem czy do końca służy kobietom? Howgh! 

a w sukurs Terlikowskiej przychodzi Grzesiek Sroczyński -autor wywiadu - z wieściami z pierwszej ręki - warto poczytać.

Małgorzata Terlikowska -(1976) z wykształcenia filozof. 
Pracowała w Radiu Plus, Katolickiej Agencji Informacyjnej, współpracowała z Redakcją Programów Katolickich TVP. Jest mamą Marii(10 lat), Zofii (5), Mikołaja (4), Jana (2). 
Pracuje w domu, redaguje książki.
Jest żoną Tomasza Terlikowskiego, 
katolickiego publicysty, redaktora naczelnego portalu Fronda.pl i kwartalnika ''Fronda''